Żwawy dziadek

Pewien dziadek w Paderbornie

Mimo wieku- jeszcze w formie

Powziął nowy życia  plan.

Dosyć!! Nie chcę już być sam

By cel ziścić w miasto ruszę.

     

Pod krawatem kapeluszem

Wyrwę jedną z Kryś lub Helg

Tak się stanie- choćbym pękł.

Swoim planem tak przejęty

podjął kroki (w tym część renty)

ale zanim buty wzuł

wyjął wino, nakrył stół

W przedpokoju ciut podreptał

i wyruszył był na deptak

Jak za dawnych dobrych lat

Zanim mu entuzjazm spadł.

Gdy tak dziarskim krokiem Kroczył

pewną Panią nagle zoczył,

Zgrabną, ładną, po trzydziestce

A że poczuł w lędźwiach dreszcze

Pierś swą wypiął, uniósł głowę

I rozpoczął tak przemowę:-

-Widząc panią tak ponętną

Jak młot mi zabiło tętno

Mimo chłodu gorąc czuję

TAK mi w żyłach krew buzuje….

Lecz pani brutalnie ten „flirt” zakończyła:-

Dziadku- to WAPNO  lasuje się w żyłach!

  I dziadek skumał że on- już „zabytek”

szans winien szukać wśród emerytek.

Prawdziwy cel?

Kusa spódniczka, brzuch odkryty
stanikiem podniesione cyce
i oczekujesz moja pani
bym patrzył TYLKO … w twe źrenice?

Po to pachnidła, buty, ciuchy,
trzymanie wagi i makijaż,
po to(?) bym dostrzegł twoją DUSZĘ?

To się stanowczo z prawdą mijasz.

 

Ps

Gdy skusić chcesz mnie swą wartością
i chwalby o swej duszy spijać
podpowiem Pani bardzo prosto:-
-negliż ….z zamiarem się rozmija

Erotyk pełen zwierząt*

Poszedłem żeby coś „skosić”
(Ładne  dwunożne  „zboże”).
I Los się do mnie uśmiechnął
Spotkałem młodziutką, –„Kozę”

Z wdziękiem gazeli kroczyła
Bo młódki  wdzięk w sobie  mają
Co prawda piegi na twarzy
Nieomal indycze jajo….
Lecz ciało takie co zaraz
Wzrok wszystkich samców przyciąga
Ruchy takie przeciąąągłe
i płynne.( jak anakonda)
Apaszka z czarnego jedwabiu
Zdobiła łabędzią jej  szyję.

Tak zgrabnej jeszcze nie miałem
A przecież dość długo żyję.

Twarz może nie nazbyt ładna
Nos orli przy wąskiej szczęce.
Lecz biust ….
Zapewniam panowie
że trudno utrzymać jest ręce.
Grzywka i koński ogon
Kolor wiewiórki  (aż krzyczy)
Spojrzenie po części cielęce,
Po części spojrzenie łasicy.

Wypiąłem pierś niczym kogut
(brzuszek udało się schować)
Gadka-szmatka.. i w kwadrans
Udało się „kozę” skołować.
Kurwiki zawsze mam w oczach
I w moc ich kuszącą wierzę.
Nim  „koza”  się obejrzała
Była już w mojej kwaterze.

Podrywacz jak każdy zdobywca
do łupu prawa ma – wszelkie.
Ujrzałem więc wkrótce ‚myszkę’ ,
pokrytą wspaniałym ‚boberkiem’,

A potem….
Jak mówi poeta:
-„chórów anielskich granie”

Ta „koza” miała coś z pszczółki.
(namiętnie lubiła bzykanie)

A gdy już byłem szczęśliwy,
Strudzony, a jednak lekki.
Rzuciła:-
”Należy się stówa”
-(Ton zawodowej „mewki”)

Po tym, podniosła się szybko.
Wdzianko zajęło jej chwilkę.
I wyszła.!
(Wiedziona mym wzrokiem).
Patrzyłem na nią. –‚ Wilkiem’!

I tak się zakończył ten wieczór,
Z tak atrakcyjną dziewczyną.
Dopiero na końcu poznałem
Kto łowcą był, kto zwierzyną.

PS.
Wiersz piszę o suchym pysku,
Powód? …Puste  kieszenie.
Myślałem że jestem „kogutem”,
A wyszło że byłem „jeleniem”

Drzewostan

Cerę jak brzoskwinia ma moja sąsiadka,
Smukła jest jak brzoza, jak oliwka gładka,
Sieje zapach cedru, miękka jest jak mech,
Usta  jak dwie wiśnie, nie skosztować ich- grzech,

Loki w barwie orzechu oplatają jej głowę,
Oczy to dwa kasztany, rzęsy- hebanowe,
Gnie się jak wiklina, gdy stąpa na palcach,
Wydaje się taka lekka, jakby była z balsa.

Wstążką (odcień kakao) wiąże swoje włosy,
A piersi eksponuje.Krągłe jak kokosy.
Kieckami barwy śliwki ciało swe „opina”
I nosi dwa imiona: Róża i Kalina.

Ja jestem młodym drwalem, (z posturą niczym dąb),
Uznałem: ” Róża warta topora, więc idź i Różę zrąb!”
I właśnie TAK uczyniłem! Kupiłem słodycze i kwiatki,
I przy pierwszej okazji stanąłem u drzwi sąsiadki.

Wyszła. Zrobiła wdzięcznie Dyg.
Ja wręczyłem Jej bukiet… I paczkę suszonych fig.
Zarazem zapytałem (patrząc na jej podrygi),
Najmilsza z moich sąsiadek: Czy Pani lubi figi?

Pytaniem tym rozbawiłem sąsiadkę niemal „do łez”,
Odparła: Pan pyta o figi? Kiedy ja jestem –bez?.
I biust ku mnie wypięła,( bluzką w banany okrytym(?)),
Więc zaraz zacząłem sprawdzać czy nie „sprzedaje mi lipy”.

Poczęła drżeć jak osika, i w tym-że widzę przyczynę,
Że szybko pozbyła się kiecki-( jak modrzew igieł na zimę)
Co było potem? Nie powiem. A byłem u Niej do rana,
Wiem że jest słodka  jak daktyl i giętka tak jak liana.

I czegoś się nauczyłem! Bo chociaż z topora słynę,
To topór stępiał doszczętnie! Wyżęła mnie ” jak cytrynę
Już nosa nie zadzieram. Nie jestem już chojrakiem,
Ona miała być „drzewem„, a była raczej…”tartakiem

Teraz idę się wyspać. A potem, gdy już wstanę,
To pójdę do Teatru. TAM role są:- rozpisane!
(-)Publiciush.2008r.
****
Pod blokiem dwie panie w moherach,
Ta pierwsza coś drugiej wyłuszcza.
Słyszę urwane słowa jak:
…ta róża….rżnie się …..się puszcza…
…przerywać.. na Boga nie wolno…..
….zmienia……..jak….rękawiczki…..
Przypuszczam: iż rozmawiają:
Zawzięte dwie… ogrodniczki!
(-) Publiciush 2008r..

Zdarzenie

Poruszała się nieśpiesznie, krokiem pełnym gracji,

Z dozą kokieterii. A mąż ?- „Na delegacji”.

Nawet w okna sklepów zerkała od niechcenia…

Wtem zagaił Ją znajmy – (znajomy z widzenia).

-Pogoda taka śliczna, a Pani taka smutna?

Cóż począć? Mąż wyjechał na TYDZIEŃ do Kutna.

Dom stał się taki pusty,gdy Jego brakuje,

W wolnym czasie, bez celu po mieście się snuję.

Tu znajomy przemówił (przejawiając swadę):

Nie widzę problemu, gdyż znam na To radę!

Rada jest znakomita gdy stosowana „w porę”.

Pani pójdzie do siebie. Ja -przyjdę wieczorem,

Bo mam w planach czyny rozpustne z dziewczyną.

Alkohol to nie problem.Ja przyniosę wino.

Ona:

Traktuje mnie Pan jak dziwkę by zaspokoić żądze?

On:

A czy Ja mówiłem,że dam Pani pieniądze!

Pani twarzą, -oburzenie („święte”) pokazała,

Obróciła sie na pięcie. Ale „język ciała”…

P.S.

Facet podszedł po chamsku.

Lecz mógłbym się założyć,…

Że gdy On zapuka, Ona mu otworzy!

Już z ruchu bioder mogę teraz wnosić,

ONA da mu „MOŻLIWOŚĆ„,

-by MÓGŁ ją „przeprosić„!

(-) Ob.Leśnik2008r.