Recepta na Miłość

Jakże proste jest
k o c h a n i e.

Czułość
Szczerość
Zaufanie
ciut Tęsknoty
ciut Zazdrości
Język  ‚na wodzy’
w porywach w złości.
Trud (obopólny!!)
by Dom wymościć.
wspólne
Troszczenie Się
o pociechy
i Dążność do tego.
by wyjść ‚spod krechy’,
Czas poświęcony
pomimo zmęczenia’
i ciągła Gotowość
do Zrozumienia
Jeszcze Obawa
by -‚nie wyskoczyć’
i Zaglądanie
najmilszym w oczy.

Głównie Rozwaga
(na każdym kroku),
rodzinna Przyjaźń
a także S p o k ó j.

Wszyscy TO wiemy.
Tak starsi jak młodzi.
Więc czemu nam w Życiu
tak r z a d k o wychodzi ?

Erotyk pełen zwierząt*

Poszedłem żeby coś „skosić”
(Ładne  dwunożne  „zboże”).
I Los się do mnie uśmiechnął
Spotkałem młodziutką, –„Kozę”

Z wdziękiem gazeli kroczyła
Bo młódki  wdzięk w sobie  mają
Co prawda piegi na twarzy
Nieomal indycze jajo….
Lecz ciało takie co zaraz
Wzrok wszystkich samców przyciąga
Ruchy takie przeciąąągłe
i płynne.( jak anakonda)
Apaszka z czarnego jedwabiu
Zdobiła łabędzią jej  szyję.

Tak zgrabnej jeszcze nie miałem
A przecież dość długo żyję.

Twarz może nie nazbyt ładna
Nos orli przy wąskiej szczęce.
Lecz biust ….
Zapewniam panowie
że trudno utrzymać jest ręce.
Grzywka i koński ogon
Kolor wiewiórki  (aż krzyczy)
Spojrzenie po części cielęce,
Po części spojrzenie łasicy.

Wypiąłem pierś niczym kogut
(brzuszek udało się schować)
Gadka-szmatka.. i w kwadrans
Udało się „kozę” skołować.
Kurwiki zawsze mam w oczach
I w moc ich kuszącą wierzę.
Nim  „koza”  się obejrzała
Była już w mojej kwaterze.

Podrywacz jak każdy zdobywca
do łupu prawa ma – wszelkie.
Ujrzałem więc wkrótce ‚myszkę’ ,
pokrytą wspaniałym ‚boberkiem’,

A potem….
Jak mówi poeta:
-„chórów anielskich granie”

Ta „koza” miała coś z pszczółki.
(namiętnie lubiła bzykanie)

A gdy już byłem szczęśliwy,
Strudzony, a jednak lekki.
Rzuciła:-
”Należy się stówa”
-(Ton zawodowej „mewki”)

Po tym, podniosła się szybko.
Wdzianko zajęło jej chwilkę.
I wyszła.!
(Wiedziona mym wzrokiem).
Patrzyłem na nią. –‚ Wilkiem’!

I tak się zakończył ten wieczór,
Z tak atrakcyjną dziewczyną.
Dopiero na końcu poznałem
Kto łowcą był, kto zwierzyną.

PS.
Wiersz piszę o suchym pysku,
Powód? …Puste  kieszenie.
Myślałem że jestem „kogutem”,
A wyszło że byłem „jeleniem”

Nazewnictwo

Ożenek zmienia słownictwo.

I zgodnie z moją „Nauką”
przedślubna
:”rybka”, „pieseczek”
Zostanie „flądrą” i „suką”
„Pączuś” będzie „waleniem”
„Żabcia” zostanie „ropuchą”,
O „krowie” nawet nie wspomnę.
Zbyt często wpada nam w ucho.

Kobiety nie są wyjątkiem
I wcale nie są w tym lepsze.
Wcześniejszy-„namiętny kogucik”.
Stanie się „sprośnym wieprzem”.
„Misiu” nie będzie już słodkim
Tylko „skwaszonym mułem”,
Słowa prostackie i ‚jędrne’
Zastąpią słóweczka czułe.

Czas zatrze słówka przedślubne.
Z nich tylko popiół zostanie,
W odzewie na „stara wydra”
Usłyszy: -„capie”, „baranie”

I można być pewnym że kiedyś,
Gdy dzieci już będą dorosłe,
Będą … łypać, nie… patrzeć,
Ta „kwoka” z tym „starym osłem”.

Więc zanim podejmiesz decyzję
Zważ co z małżeństwem Czas czyni.
Już teraz weź pod uwagę,
Że w ludziach tkwi „kawał świni”

PS.
Młodzieży.
Głowa do góry!
Nim pogonicie swatkę,
Uwierzcie !!!
Nie każde małżeństwo,
Będzie ‚takim’ przypadkiem.