Mając żonę ‚biegłą’ w garach
mąż dołoży WIĘCEJ starań,
i wysiłków
żeby żona była też zadowolona.
Mając żonę ‚biegłą’ w garach
mąż dołoży WIĘCEJ starań,
i wysiłków
żeby żona była też zadowolona.
Mąż zabiega i się stara
gdy ma żonę biegłą w garach.
Co ma mąż gdy żona mądra?
Pełny talerz, pustkę w jądrach.
Ps.
Bo kto skąpi seksu jadła
podkopuje trwałość stadła.
W towarzystwie własnej żony
-apatyczny i zmęczony.
A przy ładnych przyjaciółkach
uwija się!
….. Niczym pszczółka.
Złotą maksymę przejąłem po dziadku.
-„Kto leży bykiem, ten nie ma wypadków”
Więc leżę wytrwale.
(Bezpiecznie i zdrowo),
W t r o s c e (!)
by żona, nie została wdową.
Lecz to nie wszystko, co dla żony robię.
Przy każdej okazji, wypijam JEJ zdrowie.
Rzekła do mnie:-Mężu drogi,
Jesteś:kulą u mej nogi.
I zaczęła włosy czesać..
Czuję, jak mi puls przyśpiesza,
(do podwójnej liczby skoczył),
Więc Jej rzucam prosto w oczy:
-Kto zabiega,.. Kto „się stara”:–
Nigdy Ci nie mieszać w garach,
Nie grymasić,
Nie chandryczyć,
Z wydatkami się nie liczyć,
Wielbić C i e b i e nieustannie.
Kłaków nie zostawiać w wannie,
Spuszczać (od sedesu) klapę,
Poznać erogenną mapę.?
Kto z talerza wszystko „sprząta”
Dzieci nie rozstawia w kątach,
Kto oddaje ci wypłaty,
Kto przynosi TOBIE kwiaty,
Kto dla karpi bywa ‚katem’,
Kto Cię wozi naszym Fiatem?
-JA zabawiam nasze dzieci,
-JA wynoszę (czasem!) śmieci,
-M O J E ręce Ciebie tulą,
-I ty MNIE nazywasz :„kulą”?
Weź zastanów się dziewczyno….
Na to Ona z słodką miną,
Z figlem w oku,
Wprost do uszka,
-„Bo ‚przykułeś’ mnie do.. łóżka!.
Muszę przyznać:- „więzisz” z klasą.
Przez to p o t e m brak mi czasu!
I ..u ś m i e c h a się. T a k c z u l e .
?
J A ją więżę?
Czy, te dwie ‚kule’?
Życie wiodła w kościele, lub na jego skraju,
Więc po śmierci w nagrodę trafiła do raju.
Bramę przekraczała będąc dłuuugo Wdową.
Więc zaraz zażądała widzenia z „Połową”
Już do Wdowy wezwany został rajski Skryba,
(By ustalił w rejestrach, gdzie jej Mąż przebywa).
Lecz pomimo iż Skryba z dokładności słynął,
Jej męża nie odnalazł. Mąż jakby się „rozpłynął”.
Wdowa, Skrybę popędza (niczym osa -wściekła),
Skryba zajrzał w listę Czyśćca, potem w spisy Piekła,
I choć przejrzał dokładnie(!)trzy rejestry na raz,
To na żadnej z list tych, jej Męża nie znalazł !
Wnet sensacja rozwiała wieczną rajską nudę,
–Zgubiono jedną duszę! Toż to graniczy z cudem.
Wdowa chodzi po raju wściekła i markotna.
Wreszcie poszła ze skargą, do Świętego Piotra.
Lecz zanim skończyła zdanie o poniższej treści:
-Żoną jego byłam, lat ponad czterdzieści…„
Piotr przerwał jej przemowę,- (Prawo Dostojnika),
-Wobec t e g o, Męża c h r o n i
–„S t a t u s M ę c z e n n i k a”
2006r.
Pani, „kura domowa”
Tak się zagadała,
Że dla męża obiadu,
Nie- u-go-to-wa-ła.
Lecz „nie w ciemię bita” :
/by nie pogarszać wpadki/,
Wyznała nie zwlekając:
– Byłam u sąsiadki.
ON.
Te wasze pogaduchy
Jak długo mogą trwać,?
To ja pojawiam się głodny,
A ty nie nie możesz NIC dać?
ONA, filuternie:
(Drapiąc Go za uszkiem)
-Oj to żaden problem.
Zaraz dam Ci -puszkę.
ON:
Do tego planu,
Korektę muszę wnieść.
Cipuszkę dasz.Wieczorem!
A teraz, chciałbym zjeść!
Przy działce jest jezioro. Nad jego brzegami:-drzewa.
Mąż-Wędkarz, „moczy robaka„(dobrze że nie ‚zalewa‚)
Ostatnio każde spotkanie, z małżonkiem bywa krótkie.
Trudno! Teraz bardziej (ode mnie),woli swoją łódkę!
Gdyż wędkarstwo, to męża najnowsze zajęcie.
Hobby nowe, a robi to ze znanym mi zacięciem.
Niby wszystko jak dawniej, ale mam wrażenie,
Że już mniej go pociąga, trawnika strzyżenie,
„Zwisa mu” że trzeba pozamiatać schody,
Rzuca:
-Zrobię to jak wrócę”. I pędzi do wody.
A tam dzierży (oburącz), taką długą tykę,
(Z kołowrotkiem, żyłką i małym haczykiem.)
I siedzi (niczym posąg) w łodzi nieruchomy.
Nie ma głowy do: sadzonek, do dzieci, do żony.
Teraz ceni ciasto, robaka i muchę.
Siedzi, jakby był do wędki, przykuty łańcuchem.
***
A ja siedzę i zrywam kartki z kalendarza,
Męża mam !
Ale tylko.w … „Spisie Inwentarza”.
(-) 26.07.2006r.
Minę miał raczej nietęgą,
I bardzo niepewnie kroczył,
Wracał do domu (z zakładu),
A było już po północy!
Obrazek dość pospolity,
I wszystkim zapewne znany,
Tylko że chłop ten wracał,
Z tak zwanej pierwszej zmiany.
Otworzył sobie zamek,
(Oj było z tym sporo kłopotu),
Bo bardzo, bardzo, uważał,
By nie narobić łoskotu.
Zdjął buty tak jak należy,
I „prosto”(?).. do swego łóżka.
(Przemieszczał się „na bosaka”,
W dodatku na paluszkach).
Przechodził już koło kuchni,
I chociaż było dość ciemno,
Dostrzegł żonę z wałkiem,
I miną tak zwaną: „kamienną”.
Pytanie rzuciła spokojnie,
Ostatnie (spokojne)- być może,
-„Czy zdajesz sobie sprawę(?)
O jakiej wróciłeś porze”?
-Odparł dość niewyraźnie,
A jednak wykazał swadę(!),
-„Widzę że robisz makaron,
Więc, krótko przed obiadem”!
20.10.2008r.(-)Publiciush.